Czasem zdarza mi się biegać. Ostatnio wokół jeziorka zwanego gocławskim Balatonem (podobno ma kilometr). Przy bieganiu bardzo ważna jest muzyka i często coś, czym zachwycam się w aucie zupełnie się nie sprawdza i odwrotnie. W niedzielę niezbyt pochlebnie wypowiadałam się na przykład o nowym albumie Gus Gus "Arabian Horse", a w dzisiejszej przebieżce zdecydowanie dodał mi skrzydeł. Wiem też na pewno, który kawałek podoba mi się najbardziej. Enjoy!
Inne "running hits" to: Burial "Street Halo" oraz Panda Bear "Tomboy".
jeżeli chodzi o nowy album Gus Gus to moim faworytem jest 'Over'... może to dlatego, że kojarzę skądś motyw muzyczny, który tam słychać
OdpowiedzUsuńpzdr
dla mnie to też najlepszy kawałek...ogólnie płyta wprawia mnie w lekki trans
OdpowiedzUsuńdarek...dzięki za linka...ostatnio oprócz Gus Gus,zasłuchuje się Metronomy...a co powiesz o płycie Davida Lyncha :)Good Day Today
OdpowiedzUsuń